numer któryś tam, powrót
Cześć, wracam ale jakoś tak aż wstyd mi tu pisać. Sytuacja wyglądała ta jak zwykle, czyli kiedy juz zaczynało mi wychodzić, poddałam się. Nie będę sie teraz nad sobą rozczulać, chce już zapomnieć o tym wszystkim co robiłam i jadłam. Jak wszystkie dobrze wiemy, z tego miejsca nigdy nie wychodzi się na zawsze. Kiedy zobaczyłam na wadze 59kg (nigdy wcześniej tyle nie wazylam) stwierdziłam ze to już definitywny koniec obżarstwa. Zaczęłam na spokojnie, nie chciałam od razu rzucać się na głęboka wode, tak jak robiłam to wcześniej. Zaczęłam jeść tylko obiady i robię to do teraz. Jest to dla mnie super opcja, przynajmniej jak narazie. Do 16.00 nie czuje w ogóle głodu, ok 17.00 jem obiad i potem już nic nie jem. Nie licze kalorii (narazie) wiec nie wiem ile ich jem ale mysle ze jest w porządku. Jem tak od tygodnia i wazę 57kg. Za niedługo zacznę kontrolować kalorie ale chce to robić stopniowo. Tym razem nie mam zamiaru się poddać (aż sama nie wierze ze to pisze, podczas gdy z tylu głowy wciąż mam mysl ze pewnie nie dam rady). Tęskniłam za tym miejscem i za Wami. Powracam, będę pisać pewnie nie za często, ale będę. Przez cały ten czas oglądałam czasem wasze blogi. Szczególnie blog skinny.body, nie wiem czy to czytasz, ale chciałam tylko powiedzieć ze jestes moja ogromna motywacja. Uwielbiam czytac twojego bloga i oglądać twoje postępy. Dziękuje Ci. Mam nadzieje ze tym razem będzie lepiej. Czuje się jakaś spokojna, jakbym teraz zwolniła mimowolnie. Mam jakiś trzeźwiejszy umysł. Tym razem podchodzę do tego na spokojnie. Nie tak gwałtownie, chaotycznie i impulsywnie jak wcześniej. Staram się wyciągać wnioski ze swoich błędów. Tym razem będzie lepiej.
Cześć, wracam ale jakoś tak aż wstyd mi tu pisać. Sytuacja wyglądała ta jak zwykle, czyli kiedy juz zaczynało mi wychodzić, poddałam się. Nie będę sie teraz nad sobą rozczulać, chce już zapomnieć o tym wszystkim co robiłam i jadłam. Jak wszystkie dobrze wiemy, z tego miejsca nigdy nie wychodzi się na zawsze. Kiedy zobaczyłam na wadze 59kg (nigdy wcześniej tyle nie wazylam) stwierdziłam ze to już definitywny koniec obżarstwa. Zaczęłam na spokojnie, nie chciałam od razu rzucać się na głęboka wode, tak jak robiłam to wcześniej. Zaczęłam jeść tylko obiady i robię to do teraz. Jest to dla mnie super opcja, przynajmniej jak narazie. Do 16.00 nie czuje w ogóle głodu, ok 17.00 jem obiad i potem już nic nie jem. Nie licze kalorii (narazie) wiec nie wiem ile ich jem ale mysle ze jest w porządku. Jem tak od tygodnia i wazę 57kg. Za niedługo zacznę kontrolować kalorie ale chce to robić stopniowo. Tym razem nie mam zamiaru się poddać (aż sama nie wierze ze to pisze, podczas gdy z tylu głowy wciąż mam mysl ze pewnie nie dam rady). Tęskniłam za tym miejscem i za Wami. Powracam, będę pisać pewnie nie za często, ale będę. Przez cały ten czas oglądałam czasem wasze blogi. Szczególnie blog skinny.body, nie wiem czy to czytasz, ale chciałam tylko powiedzieć ze jestes moja ogromna motywacja. Uwielbiam czytac twojego bloga i oglądać twoje postępy. Dziękuje Ci. Mam nadzieje ze tym razem będzie lepiej. Czuje się jakaś spokojna, jakbym teraz zwolniła mimowolnie. Mam jakiś trzeźwiejszy umysł. Tym razem podchodzę do tego na spokojnie. Nie tak gwałtownie, chaotycznie i impulsywnie jak wcześniej. Staram się wyciągać wnioski ze swoich błędów. Tym razem będzie lepiej.
Kochana każdy kiedy ma takie dni że chce się poddać. Uwierz mi też przez to przechodziłam tyle lat ale zaczęłam widzieć postępy i zobaczysz to doda ci więcej motywacji :) Trafiłam na twojego bloga w sumie nie wiem jak, ale zobaczyłam w tobie coś szczególnego i przeczytałam wszystkie twoje wpisy i na pewno zagościsz u mnie na mojej liście czytanych blogów <3 Również zapraszam do mnie http://idoyainwonderland.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń