Posty

Osłabienie

Jestetem bardzo osłabiona, nie mam na nic sił. Wczoraj tez pisałam ze jestem słaba ale wczoraj w porównaniu z dzisiejszym dniem to nic. Niby lubię to uczucie ale dziś to już była przesada, a przecież jej dużo, zdecydowanie za dużo. Miałam dziś 1.5h treningu a potem 2h tańców. Tańczę hip hop. Zeby dobrze tańczyć trzeba miec dużo energii. Ja nie miałam jej dziś w ogole. Nie jestem zadowolona z bilansu. Po przyjściu z tańców w domu czekała na mnie babcia z naleśnikami:)) Nie wiem, może to i moja wina, może mogłam kombinowac, ale jakoś nie dałam rady i zjadłam dwa naleśniki z białym serem. Oprócz tego wypiłam dziś kawe. Jestem zła ze tyle zjadłam, nie wiem ile to kalorii ale na pewno zbyt dużo. Nie wiem czy kiedykolwiek osiągnę swój cel. Zrobię dziś jeszcze 200brzuszkow. Nie wytrzymuje z myślą ze zjadłam te naleśniki. Na szczęście to jedyne co zjadłam. Porównując się do was, czuje ze jem zdecydowanie za dużo, na prawdę boje się ze nigdy nie osiągnę celu tyle jedząc. Nie wiem co się dz

Nie poddam się

Cześć kochane, Ważenia w szkole nie było. Sama nie wiem czemu, okazało się jednak ze chyba w ogóle nie będą nas ważyć. Także dalej nie wiem ile wazę. Ale to akurat może i nawet lepiej bo dostałam dziś okres i waga z pewnością byłaby przekłamana, a ja mogłabym się tylko zdemotywować. Apropo motywacji spędziłam dziś ze 3 godziny na czytaniu blogów pro ana. Nie chce spędzać tyle czasu na telefonie ale to akurat mi dziś było bardzo potrzebne z powody chwili zwątpienia (okres robi swoje, wahania nastroju, zwiększony apetyt). Czytanie blogów baaardzo mnie motywuje. Dziś na treningu (trenuje siatkówkę) było mi trochę słabo, zimno, drżały mi ręce i generalnie takie wiecie pierwsze objawy słabości. Ale ja tam lubię te objawy słabości, jakiś po prostu lubię to czuć. Chyba wszystkie to lubimy:) Zaraz wychodzę na ćwiczenia z mama. Moja mama jest instruktorka fitness i akurat tam mogę ćwiczyć razem z nią a ona o nic mnie nie podejrzewa. Strasznie się tam mecze, na prawdę zdycham. Nie mam dziś za

cierpliwość

Stwierdzam ze brakuje mi cierpliwości. Chyba odkryłam moja największa wadę-przeszkodę w odchudzaniu-niecierpliwość. Chvialabym wszystko mieć już. A jeśli nie widzę postępów z dnia na dzień od razu się demotywuje. To była przyczyna wszystkich moich porażek. Na szczęście tym razem zdałam sobie z tego sprawę i nie mogę sprawić by historia znowu zatoczyła koło. Waga mi szwankuje. Boje się ze wczoraj wynik tez był błędny a już tak się ucieszyłam. Mam wagę na takich jakby 4 nóżkach i dziś rano zauważyłam ze 2 z nich odpadły przez co waga się trochę chybocze. Mimo to stanęłam na nią i zobaczyłam 57kg. Mam wielka nadzieje ze wynik był błędny, ale chyba musiał być. Ta waga wyglądała na prawdę jakoś niestabilnie i wątpię zeby ważyła dobrze. Najgorsze jest to ze muszę czekać aż ktoś z mojej rodziny to zauważy, bo sama nie mogę zwrócić na to uwagi, bo moi rodzice są już tak przewrazliwieni na punkcie mojego jedzenia (powinnam chyba napisać niejedzenia) ze od razu analizują moje zachowanie i inter

53KG!

TAK! WSZYSTKO IDZIE PO MOJEJ MYŚLI! WAGA POKAZAŁA 53,1kg! schudłam 6kg w przeciągu niecałych 2tyg. spodziewałam się jednak ze tak może być bo to 59 było po wieeelkim obżarstwie mierzone. Teraz byle tylko tego nie spieprzyc. Do końca listopada chciałam ważyć 52kg ale teraz myśle ze może nawet uda się 50.  to by było spełnienie marzeń. Teraz byle przodu, byle nie przestawać. Weekendy są dla mnie bardzo ciężkie ze względu na to ze spędzam wiele czasu z rodzina która nakłania mnie do jedzenia, ale tak bardzo zmotywowałaś mnie moja waga ze nie poddam się nawet w ten weekend. W poniedziałek będzie ważenie w szkole. Chciałabym tym razem ważyć trochę mniej. Gdyby udało mi się przez weekend utrzymać to 53 byłoby cudownie. Mam mały problem ponieważ nie potrafię komentować waszych postów. Ostatnim się to jakoś szybko naprawić, nie wiem co się dzieje. Trzymajcie się chudo!❤️(jeśli ktoś wgl przeczyta ten post)
numer któryś tam, powrót Cześć, wracam ale jakoś tak aż wstyd mi tu pisać. Sytuacja wyglądała ta jak zwykle, czyli kiedy juz zaczynało mi wychodzić, poddałam się. Nie będę sie teraz nad sobą rozczulać, chce już zapomnieć o tym wszystkim co robiłam i jadłam. Jak wszystkie dobrze wiemy, z tego miejsca nigdy nie wychodzi się na zawsze. Kiedy zobaczyłam na wadze 59kg (nigdy wcześniej tyle nie wazylam) stwierdziłam ze to już definitywny koniec obżarstwa. Zaczęłam na spokojnie, nie chciałam od razu rzucać się na głęboka wode, tak jak robiłam to wcześniej. Zaczęłam jeść tylko obiady i robię to do teraz. Jest to dla mnie super opcja, przynajmniej jak narazie. Do 16.00 nie czuje w ogóle głodu, ok 17.00 jem obiad i potem już nic nie jem. Nie licze kalorii (narazie) wiec nie wiem ile ich jem ale mysle ze jest w porządku. Jem tak od tygodnia i wazę 57kg. Za niedługo zacznę kontrolować kalorie ale chce to robić stopniowo. Tym razem nie mam zamiaru się poddać (aż sama nie wierze ze to pisze, podcz

co się ze mna dzieje

Post na szybko, niepoukładany, chaotyczny, przerażający. Nie przeszłam diety, ba nie przeszłam ani jednego dnia. Poddałam się na początku. Jakaś cholerna durna mysl w mojej głowie powiedziała mi ze będę szczęśliwsza jeśli po prostu zaakceptuje swoje ciało i będę jesc zdrowo ale nie po to by schudnąć. Taa, zaczęłam żreć. Wazę oczywiście 58kg, jakże by inaczej. Jestem zła. Jestem słaba. Nie wiem co dalej robić, nie mam już sił. Postanowiłam sobie ze tu nie wrócę, ze to miejsce zle na mnie wpływa, ale jak wszystkie wiemy z tego miejsca nigdy nie wychodzi się na zawsze. Jestem taka gruba ze nie wytrzymuje. Ja chciałam po prostu być szczęśliwsza i na początku na prawdę byłam, to były dobre dni, beztroskie. Ale potem zaczęłam grubnąć i już mie jest fajnie ani beztrosko. Mam czego chciałam. Nienawidzę swojego ciała. Nigdy w życiu tyle nie wazylam. Nie wiem co robić. Nie wiem czy przechodzić od razu na jakies restrykcyjne diety ale tylko takie u mnie w miarę działają dopóki się nie poddam i ni

9. SGD

Cześć kochani! Wczoraj i przedwczoraj nie było postów bo kompletnie nie miałam na to czasu. Swoją droga nie miałam tez czasu na ćwiczenia:( Miałam dużo stresu związanego z problemami rodzinnymi. Dużo płaczu. Nie będę tu opisywać co dokładniej się wydarzyło, wole zostawić to dla siebie. Nie oznacza to jednak ze zawaliłam dietę. Bilanse były ok. Jutro pierwszy dzień roku szkolnego. Chce by to był mój świeży start. Mam dużo motywacji. Mam nadzieje ze zrealizuje swoje cele. Podjęłam tez już decyzje. Od jutra zaczynam SGD. Trzymajcie kciuki żebym wytrwała. Sama trochę się boje. No ale czego się nie robi zeby być chudą. Będę tez ćwiczyć więcej. Chodzę do klasy sportowej wiec codziennie mam 1.5-2.5h treningu siatkówki dziennie. Oprócz tego będę ćwiczyć z mel b i miley cyrus legs czy jakoś tak. Zaczęłam tez prowadzić bullet journal! Może to pomoze mi zarządzać moim czasem i wytrwać we wszystkich nowych postanowieniach. Jak dotąd zjadłam dziś 139kalorii-kasza manna z owocami. Jeszcze pewn